środa, 13 lutego 2013

Rozdział 12

Z Perspektywy Destiny*

Wstałam.. a raczej stoczyłam się z łóżka. Spojrzałam na moje nadgarstki. Już nie są aż tak czerwone. Bolało jak cholera, jak Harry zniósł to tyle razy? Skoro już o Nim mowa, gdzie On jest?
D-Harry!? - Krzyknęłam. Zero odpowiedzi. Ruszyłam w stronę salonu, po drodze mijając puste pokoje. Nikogo nie ma? Ale jak, dlaczego? Wybrałam numer do Hazzy, którego jak tylko zobaczę chyba zakopię za ten sielankowy poranek. Nie odbiera. Co się stało? Louis, Zayn, Niall.. nic. Nawet Liam nie odbiera.
P-Hej, już nie śpisz? - Przynajmniej Perrie odebrała. Jedyna, która umie korzystać z telefonu.
D-O co tu chodzi? Gdzie wy jesteście? - Próbowałam zachować spokój.
P-W sklepie. Za dwadzieścia minut jesteśmy. - Rozłączyłam się. Czy nie mogły pojechać trzy osoby, albo dwie? Musi jechać cała ekipa!? Z resztą jaki sklep? Przecież jesteśmy w hotelu, a dziś wyjeżdżamy na wyspy. Spojrzałam na zegarek. Minęło trzydzieści minut, a Ich nadal nie ma. Zdążyłam zjeść, ogarnąć się, a nawet trochę posprzątać. Naprawdę jest ze mną źle. Zaczął boleć mnie brzuch. I to wcale nie delikatnie, wprost zwijałam się z bólu. Upadłam..

Z perspektywy Harre'go*

Wstaliśmy z samego rana. Musieliśmy pozałatwiać jakieś bzdety w sprawie kontraktów, a po tym Niall zrobił się głodny. Dziś postanowił gotować, więc musieliśmy jeszcze odwiedzić sklep. Myślałem, że spędzimy tam wieczność. A jakby tego nie było dużo, byliśmy na obrzeżach Paryża, przez co nie mieliśmy zasięgu w tym sklepie. Destiny mnie zabije.. Wracaliśmy już do hotelu. Zastanawiałem się, co moja dziewczyna robi. Pod drzwiami wykonałem szybki obrót hotelową kartą i weszliśmy. Destiny nie było.. Rozbiegliśmy się po pokojach. Pierwszy znalazł Ją Niall. W kuchni, więc nic dziwnego. Podbiegłem. Leżała nieruchomo na podłodze.
H-Dzwoń po pogotowie! - Krzyknąłem w stronę Niall'a, stojącego obok. Po chwili zjawiła się reszta. Trzymałem moją dziewczynę na rękach, nerwowo oddychając. Trzymała się za brzuch, co się stało? Otworzyła lekko oczy.
D-Harry? - Wydusiła, powoli zalewając się łzami.
D-Kochałam Cię, kocham i zawsze będę.
H-Nawet tak nie mów. Po prostu Cię coś zabolało. - Położyłem ją na kanapie, przeczesując Jej włosy. Chwyciła mnie z dłoń.
D-Zawsze będę o Tobie pamiętać. - Żegnała się?
Lou-Pogięło Cię!? On bez Ciebie umrze! - Wtrącił Louis. Nie wiedziałem co się dzieje. Nigdy tak nie mówiła, wyglądała jak wrak człowieka. Pogotowie momentalnie wbiegło do pokoju. Powtarzałem Jej, że wszystko będzie dobrze. Wiedziałem, Ona nie może odejść. Nie pozwolę Jej.


Rozdział 12!
Krótki i dramatyczny. Przepraszam za długość, ale chciałam już dodać. Naprawdę, szkoła mnie zakatuje. Chciałabym polecić bloga, który jest chyba od niedzieli, ale strasznie mi się podoba.
http://my-little-curls-madness.blogspot.com/
Autorka mnie zabije, ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy :)
Pozdrawiam, Anne ;*

3 komentarze:

  1. Aaa co Ty chcesz zrobić z Destiny? Mam nadzieję, że nic jej nie będzie i wyjdzie z tego. Rozdział świetny, pisz następny jak najszybciej:) I trzymaj się tam w szkole :D Pozdrawiam Asiek :*
    PS. U mnie pojawił się kolejny rozdział, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chcesz, żebym na zawał umarła ?! co się stało Destiny ? dodawaj szybko, bo oszaleję. Czekam, czekam, czekam. ;*

    OdpowiedzUsuń