wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 3

Z perspektywy Destiny*


Jechaliśmy już od 20 minut. Nikt nie odezwał się nawet słowem. Myślę, że gdyby nie Roksana stałabym jeszcze na tym lotnisku, kłócąc się z tym gościem. Na ogół jestem miła dla ludzi, ale nie lubię snobów, myślących że świat kręci się wokół nich. Dojechaliśmy do jakiegoś domu na obrzeżach Londynu. Zdziwiłam się, bo mieliśmy jechać do dziadków, a ten dom z pewnością nie należy do nich...
D-Gdzie my jesteśmy? - Spytałam przerywając dłuższe milczenie.
M-Jesteśmy w domu. To jest Twój nowy dom Destiny... - Mama powiedziała te słowa z taką lekkością i szczęściem w głosie, że nie chciałam jej o nic wypytywać. Wyprowadziliśmy się z Polski, małego nieznanego państwa do Londynu, światowej metropolii, a moja rodzicielka kupiła taki dom? Jeśli tak wygląda z zewnątrz, jestem ciekawa wnętrza. W chwili gdy dziadkowie zatrzymali samochód na podjeździe, wraz z bratem i Roksaną byliśmy już przed głównymi drzwiami. Chciałam zobaczyć mój pokój. Daniel chyba z resztą też. Powolnym krokiem udałam się na piętro, podziwiając w między czasie przepiękny salon w odcieniach beżu. Na ścianach widniały zdjęcia całej mojej rodziny...no tak nie do końca, bo rodziny ze strony mamy. Ale w sumie ucieszył mnie ten fakt. Weszłam do mojego pokoju. W jednej chwili zaniemówiłam. Pokój wyrażał wszystkie moje najmniejsze zachcianki, od fioletowych odcieni wewnątrz, do tarasu z widokiem na ogród. Byłam szczęśliwa. Zeszłam na dół porozmawiać z dziadkami, w końcu już dawno Ich nie widziałam. Około godziny 19 wszyscy zjedliśmy wspólną kolację, po której dziadkowie pojechali do domu. Udałam się z Roksaną do mojego pokoju. Zaczęłam jej dokładnie opowiadać o tym, co działo się na lotnisku. Byłam na siebie zła, chociaż nie wiem dlaczego. Włączyłam mojego Macbook'a i weszłam na twittera...z moich obserwujących w postaci 60 osób, w jeden dzień zrobiło się 200 osób. Pomyślałam, że to ma jakiś związek z tym co wydarzyło się na lotnisku, tylko jaki? Wyszłam na taras, po jakiś 20 sekundach usłyszałam pisk mojej przyjaciółki...

Z perspektywy Roksany*

Zdziwiłam się widząc że z grupki jeszcze Polskich znajomych Destiny, no i kilku osób z Anglii, na twitterze zrobiło się nagle 200 osób. Osób, o których pierwszy raz w życiu słyszę. Destiny również. Jej mina wyraziła wszystko. Z ciekawości postanowiłam przejrzeć jej followersów. Może znajdę tam kogoś ciekawego? Po chwili przeglądania, natknęłam się na 5 osób, których najmniej spodziewałam się na tej liście. Pisnęłam, co jest do mnie strasznie nie podobne. Destiny jak poparzona wbiegła do pokoju.
D-Co Ci jest? - Popatrzyła się na mnie jak na idiotkę. W sumie jej się nie dziwie.
R-Raczej nie co mi jest, tylko Tobie. Zobacz lepiej kto Cię obserwuje na twitterze. - Obróciłam laptopa w stronę przyjaciółki. Nie kryła zdziwienia. Spojrzała się na mnie z pytającą miną, ale ja również nie wiedziałam o co chodzi.
D-Harry...Louis....Zayn...Liam....Niall. Cała piątka, ale skąd Oni wiedzą o moim istnieniu?
R-Zobacz lepiej, ktoś przesłał Ci jakiś link. - Kliknęłam w link. Przeczytałam nagłówek. Zamurowało mnie.

Z perspektywy Destiny*

Gdy Roksana weszła na tą stronę, zrobiło mi się słabo. Doszło do mnie, że zjebałam sobie życie po całości. Przez jedną kłótnię z jakimś gościem. Wspaniale...
D-"Jak dowiadujemy się z serwisu Twitter, Destiny Lewis wywołała wielkie poruszenie podczas ostatnich kilku godzin. Dziewczyna widziana była dzisiaj na lotnisku Heathrow, podczas kłótni z członkiem zespołu The Wanted. Dwie godziny po zdarzeniu, na wspomnianym wcześniej serwisie społecznościowym, dziewczynę zaczęli obserwować wszyscy członkowie najbardziej popularnego boys-band'u One Direction. Kim jest ta nastolatka?" - W jednym momencie poczułam że słabnę. Nie myślałam w tym momencie o niczym. Roksana pobiegła po moją mamę. Widziałam już tylko ciemność...

Jest rozdział 3 ! :D
Jestem z niego tak dość...średnio zadowolona, bo jest głównie jednym wielkim opisem i przemyśleniem. Końcówka jest jedną wielką zapadnią myślenia głównej bohaterki, więc na pocieszenie dodam rozwalające system zdjęcie, znalezione w sumie chwilkę temu.
Pozdrawiam, Anne < 3

3 komentarze:

  1. Dziękuję za tak miły komentarz na moim blogu:) jesteś kochana:)
    Twój blog, zaczyna się bardzo ciekawie ;p
    A ten rozdział wymiata ;P haha ta kłótnia na lotnisku;p Teraz będzie sławna :D haha :)
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha, dziękuję również za miły komentarz :D
      A ta kłótnia to był taki wymysł chwilowy, ale po 2 minutach myślenia uznałam że będzie inaczej niż na blogach które czytałam do tej pory:)
      Więc dlaczego nie? ;)
      Następny będzie jutro, póki co staram się dodawać codziennie...no przynajmniej do rozwinięcia tego wszystkiego, bo póki co to wszystko jest wstępem.

      Pozdrawiam. Anne :)

      Usuń
  2. Widzę, że mam troszkę zaległości, ale zaraz je nadrobię ;)
    A rozdział bardzo mi się podoba. Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń