Z perspektywy Harre'go*
Wracałem do domu z myślą, że jak tam wejdę i spotkam Eleanor to po prostu dziewczyna wyleci przez okno. Na szczęście spotkanie z Destiny poprawiło mi humor. Żałowałem, że nie wziąłem od Niej numeru. Już mi Jej brakuje. W domu nikogo nie było. Przecież godzinę temu tu była istna wojna, a teraz nic? Zrezygnowany podszedłem do lodówki. Była na niej naklejona kartka... Co tu się stało, jak mnie nie było?Z perspektywy Destiny*
Po zjedzeniu kolacji, podzieliłam się z Roksaną nowiną. Powiedziała mi że nas widziała, ale nie była pewna kim był mój towarzysz. Cóż... włączyłam wiadomości z życia gwiazd. Mówili o One Direction, więc mogłam posłuchać..."Z ostatniej chwili! Louis Tomlinson jest w szpitalu...".
D-Przecież to najlepszy kumpel Harre'go... - Zrobiło mi się go szkoda. Po 5 minutach bezsensowego paplania, reporterka podała nazwę szpitala,
w którym leży Boo-Bear. Szybcy są.
D-Jadę tam. - Rzuciłam, gdy zakładałam moje różowe Conversy, szarą czapkę i okulary. Pewnie wywołam małe zamieszanie, ale mam to gdzieś.
R-To nie jest dobry pomysł. Nie puszczę Cię tam samej. Jadę z Tobą! - Gdy moja mama usłyszała naszą rozmowę, zaoferowała że nas podrzuci. Zasugerowała mi jeszcze delikatnie, żebym poszła się przebrać bo jestem w krótkich spodenkach i koszuli, a na dworze jest podejrzanie zimno. Zignorowałam to, tłumacząc że w szpitalu jest ciepło. Chwyciłam moją wielką czarną torebkę i poszłam w stronę samochodu. Po 15 minutach byłyśmy pod szpitalem. A raczej byliśmy, Daniel przecież nie mógł zostać sam.
M-Jesteś pewna że chcesz tam iść? - Skinęłam tylko głową, przytuliłam mamę i wyszłam z samochodu. Paparazzi mnie zauważyli i zadawali mnóstwo pytań, typu: "Kim są dla Ciebie chłopcy?". Popatrzyłam na nich obojętnie. Chwyciłam Roksanę za rękę i po 5 minutach byłyśmy już na dziale, gdzie był Louis. Pierwszego zauważyłam Harre'go, niezwykle zdenerwowanego, ale i płaczącego jak małe dziecko. Rozumiałam Go. Podeszłam do Niego. Nawet mnie nie zauważył. Reszta zespołu patrzyła się na mnie pytająco, a ja posłałam Im serdeczny uśmiech. Przytuliłam Hazzę.
H-Destiny? Co tu robisz? - Trochę się zdziwił, ale zauważyłam w Jego zielonych oczach nutkę szczęścia.
D-Chyba nie myślałeś, że pozwolę Ci tu siedzieć samemu. - W tej chwili się lekko uspokoił, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę chłopaków. Trochę się zdziwiłam, co On zaraz odwali?
H-Zayn, Liam, Niall, to jest Destiny. Destiny, to jest Zayn, Liam i Niall. - Chłopcy patrzyli się na nas pytająco, lecz ja zauważyłam lekko uchylające się drzwi. Zza nich wyszedł Lou z bananem na twarzy.
Lou- Czyżbym zauważył panią Styles? - Harry widząc przyjaciela spojrzał na Niego jakby miał go zabić. Lecz po chwili podbiegł do Boo-Bear'a i wyściskał go za 30 osób.
Li-Stop. Dwa pytania. Jaka pani Styles,
oraz kim jest Ona? - W tej chwili popatrzył na Roksanę.
R-Jestem Roksana. Um, przyjechałam z Destiny, jesteśmy przyjaciółkami.
Li-Wracając do pierwszego pytania...
H-Destiny jest moją dobrą przyjaciółką. - Hazza mrugnął w moją stronę, a ja nie wiedząc o co chodzi podeszłam do Louisa, pytając Go jak się czuje. Stwierdził że jest dobrze. To wszystko stało się podczas kłótni z Eleanor. Rozciął sobie przypadkiem rękę o szkło, a chłopaki go zawieźli do szpitala.
N-Czyli wracamy? Jestem głodny.
H-Tak. Dziewczyny, wpadacie do nas?
D&R-Spoko. - Po tym Harry chwycił mnie za dłoń i zaczął iść. Wszyscy patrzyli się na nas pytająco, bo przecież Hazza stwierdził że jesteśmy przyjaciółmi. Polubiłam Go. Może kiedyś będziemy razem? Co ja mówię, znam go dzień. Ale coś mnie jednak do Niego ciągnie. Wychodząc ze szpitala, wszyscy paparazzi skierowali się na nas i zadawali miliony pytań. Już widzę jutrzejsze nagłówki gazet. Harry bez słowa wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Okej, no to już było dziwne. Podzieliliśmy się na dwa samochody. Ja jechałam sama z Harry'm. Czułam jeden wielki podstęp. Tylko kiedy Oni to zaplanowali?
Odcinek świetny i nie przepraszaj, fajnie że taki długi:) Pisz kolejny, pisz:) Pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńHeh, dziękuję ;)
UsuńOdpuściłam sobie ostatni dzień i napisałam rozdział, więc jest fajnie :D
Pozdrawiam, Anne ;*
Jeju. Za długi rozdział się nie przeprasza ;P
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam, czekam na następny :)
Mam nadzieję, że Lou da sobie spokój z Eleanor.
Pozdrawiam. ;*
Taki nie do końca udany rozdział, bo pisany tak dość na szybko, ale cieszę że się podoba ;)
UsuńPozdrawiam, Anne ;*