sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 13

Z perspektywy Harre'go*

Usiadłem naprzeciwko pokoju, w którym jest Destiny. Badania ciągną się niemiłosiernie. Zero informacji, brak reakcji. Ci lekarze mnie wykończą.
P-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - Doszła do nas Perrie. Zastąpiła Roksanę, z którą w ogóle nie wiemy co się dzieje.
H-Może zadzwonimy do Roksany? - Wypaliłem. Pomyślałem, że to może być dobry pomysł. Nie chciałem denerwować Destiny, ale może zobaczyłaby, że Jej przyjaciółka wciąż jest przy Niej. Nie zapomniała o niczym.
N-Dzwonię.
Z-Stary, skąd masz do Niej numer? - Nialler się oddalił, rzucając krótkie "zaraz wracam". Coś Ich łączyło? Może to był ten problem, przez który się pokłóciły? Ale przecież się nie kłóciły, tylko Destiny była oschła. Nie mam pojęcia dlaczego, ale tak było. Może coś przeczytała, może Roksana zrobiła coś źle? Chyba wiem za mało o mojej dziewczynie. Przecież spędzaliśmy razem tyle czasu. Czuję się jak w jakimś dramacie.
L-Pan Styles? - Podszedł do nas lekarz. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Wyczuwałem, że zaraz się dowiem że Ona nie żyje, albo zaraz umrze. Że zostały mi ostatnie minuty wraz z Nią. Kiwnąłem głową i poszedłem za lekarzem.
L-Jest wycieńczona. Czy ma dobrą dietę?
H-Tak. Sam Jej gotuję, a Ona sama je zdrowo. Nigdy nie było problemu z niczym. Tylko dzisiaj została sama. - Przecież przez jeden dzień nic by się nie zmieniło. To wszystko było dziwne.
L-To nie powstało przez jednodniowy wyskok. Podejrzewam, że może mieć bulimię. Nie w wielkim stopniu, ale czy coś się stało w ostatnich dniach? Coś, przez co zmieniła się z zachowania? Niech pan porozmawia z Nią i przyjaciółmi. Do państwa należy teraz w większości szansa, na pomoc. - Odszedł, zostawiając mnie samego. Ostatnio była inna, ale tylko w stosunku do Roksany. Chyba Ona naprawdę jest nam potrzebna, do rozwiązania tego problemu. Może zrobiła coś, o czym wiedziały tylko One i przez to się pokłóciły? Uchyliłem drzwi od sali, gdzie leżała moja dziewczyna. Podszedłem bliżej. Kaskada ciemnych włosów, opadająca na śnieżnobiałą twarz. Była blada, naprawdę. Jak mogłem tego nie zauważyć? Makijaż? Przecież nie miałaby go ciągle na sobie. Z resztą się nie malowała, tylko na jakieś większe wyjścia. Usiadłem obok Niej, bawiąc się naszymi dłońmi. Nie mogłem sobie tego poukładać w głowie.
D-Kocham Cię. Przepraszam. - Obudziła się. Zatraciłem się w tych oczach, które powoli się otwierały.
H-Nie przepraszaj. Nie chcę się w nic bawić, więc o co chodzi? - Rzuciłem prosto z mostu. Spojrzała na mnie z przerażeniem. Bałem się, że Ją wystraszyłem. Tylko czym? Przeniosła moją dłoń, na swój brzuch. Pierwsze spostrzeżenie? Ciąża. Teraz pewnie ja zbladłem, na kolor śniegu. Bez słowa wstałem i wyszedłem. Na końcu korytarza zauważyłem Roksanę. Podbiegłem.
H-O co tu do cholery chodzi? - Po Jej minie, wiedziałem że wie. Dlaczego tak wcześnie tu przyjechała? Była w pobliżu?
R-Harry, kochany to nie ma sensu. Ona zniszczy Waszą karierę, to nie ma sensu. - Nie poznałem Jej. Przede mną nie stała ta sama dziewczyna. W Jej oczach widziałem nienawiść, chęć do zabicia. Opuszkami palców przejechała po moim policzku. Kątem oka zauważyłem, że reszta patrzy na nas z niemałym zdziwieniem. Odepchnąłem Ją.
R-Niegrzecznie. Nie będę się bawić w kotka i myszkę. Wiesz, jakie Ona bierze tabletki? - Destiny zawsze brała tabletki na mikroflorę w jelitach, czy coś takiego. Podrzuciła Jej inne? Ruszyłem w stronę naszej ekipy. Chłopaki, Perrie i Danielle, która przed chwilą przyjechała. Wszyscy mnie wspierali. Tylko Niall ruszył w stronę Roksany. Rozmawiali, a po chwili wrócił, zalany łzami.
N-Ona chciała Ją zabić. Za to, że Jej się ułożyło w życiu. Że jest z Harry'm. Znienawidziła Ją w chwilę.
P-A może to był Jej plan? Od początku, nie mogłam Jej zaufać. - Wróciłem do Destiny. Siedziała zwinięta w kłębek. Po prostu zwijała się z bólu. W tej chwili nikt nie wiedział, co Ona łykała.
H-Louis! - Krzyknąłem. Po chwili do sali wbiegł pasiasty.
Lou-Co jest?
H-Jedź do hotelu. W mojej sypialni obok łóżka powinny być tabletki. Te, co Destiny łykała. Przywieź je tu. - Bez słowa wyszedł. Nie zamknął drzwi. Zauważyłem, że ciągnie ze sobą Liam'a. Dobry pomysł. Nagle urządzenia zaczęły cichnąć, pracować niepłynnie.
D-Kocham Cię, Harry. - Destiny ułożyła się prosto, przymykając oczy. Zawołałem lekarza. Zjawił się po chwili, z całą ekipą. Zaniemówiłem. Na moich oczach walczyła o życie. Dziewczyna, która po raz pierwszy jest mi tak bliska, może odejść. Rozpłakałem się jak dziecko. W pewnej chwili przestali. Spojrzałem na lekarza, kiwającego głową.
L-Jest bardzo źle. Gdybyśmy wiedzieli co się stało. - Już chciał wychodzić. Zatrzymałem Go.
H-Ona brała tabletki na pracę organizmu, na wspomaganie. Pewna dziewczyna podmieniła te tabletki. Mój przyjaciel pojechał po nie. Zaraz powinien być. - Wyrzuciłem, na jednym oddechu.
L-To nam pomoże, w rozwiązaniu sprawy.. - Nie skończył.
Lou-Jestem! Mam! - Do sali wbiegł Louis. Podał lekarzowi tabletki, które ten zabrał na analizę. Ponownie usiadłem obok Destiny, która lekko się uśmiechała. Teraz pomyśli, że jest dla mnie ciężarem. Ucałowałem Ją we włosy, przypominając sobie jak pokazała mi swój brzuch. Czy chodziło, że ją boli? O tabletki? Przecież nie wykryli że jest w ciąży, prawda?



Rozdział 13! Szpital i szpital. Było zbyt kolorowo. Wybaczycie? Jeśli macie jakieś sugestie, przypuszczenia bądź uwagi, co waszym zdaniem może się stać to piszcie. Może zmienię swój pomysł na najbliższe rozdziały :)
Nie zdradzę nic więcej.. A! I przepraszam że są tak rzadko. To chyba na tyle ;)
Pozdrawiam, Anne ;*

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 12

Z Perspektywy Destiny*

Wstałam.. a raczej stoczyłam się z łóżka. Spojrzałam na moje nadgarstki. Już nie są aż tak czerwone. Bolało jak cholera, jak Harry zniósł to tyle razy? Skoro już o Nim mowa, gdzie On jest?
D-Harry!? - Krzyknęłam. Zero odpowiedzi. Ruszyłam w stronę salonu, po drodze mijając puste pokoje. Nikogo nie ma? Ale jak, dlaczego? Wybrałam numer do Hazzy, którego jak tylko zobaczę chyba zakopię za ten sielankowy poranek. Nie odbiera. Co się stało? Louis, Zayn, Niall.. nic. Nawet Liam nie odbiera.
P-Hej, już nie śpisz? - Przynajmniej Perrie odebrała. Jedyna, która umie korzystać z telefonu.
D-O co tu chodzi? Gdzie wy jesteście? - Próbowałam zachować spokój.
P-W sklepie. Za dwadzieścia minut jesteśmy. - Rozłączyłam się. Czy nie mogły pojechać trzy osoby, albo dwie? Musi jechać cała ekipa!? Z resztą jaki sklep? Przecież jesteśmy w hotelu, a dziś wyjeżdżamy na wyspy. Spojrzałam na zegarek. Minęło trzydzieści minut, a Ich nadal nie ma. Zdążyłam zjeść, ogarnąć się, a nawet trochę posprzątać. Naprawdę jest ze mną źle. Zaczął boleć mnie brzuch. I to wcale nie delikatnie, wprost zwijałam się z bólu. Upadłam..

Z perspektywy Harre'go*

Wstaliśmy z samego rana. Musieliśmy pozałatwiać jakieś bzdety w sprawie kontraktów, a po tym Niall zrobił się głodny. Dziś postanowił gotować, więc musieliśmy jeszcze odwiedzić sklep. Myślałem, że spędzimy tam wieczność. A jakby tego nie było dużo, byliśmy na obrzeżach Paryża, przez co nie mieliśmy zasięgu w tym sklepie. Destiny mnie zabije.. Wracaliśmy już do hotelu. Zastanawiałem się, co moja dziewczyna robi. Pod drzwiami wykonałem szybki obrót hotelową kartą i weszliśmy. Destiny nie było.. Rozbiegliśmy się po pokojach. Pierwszy znalazł Ją Niall. W kuchni, więc nic dziwnego. Podbiegłem. Leżała nieruchomo na podłodze.
H-Dzwoń po pogotowie! - Krzyknąłem w stronę Niall'a, stojącego obok. Po chwili zjawiła się reszta. Trzymałem moją dziewczynę na rękach, nerwowo oddychając. Trzymała się za brzuch, co się stało? Otworzyła lekko oczy.
D-Harry? - Wydusiła, powoli zalewając się łzami.
D-Kochałam Cię, kocham i zawsze będę.
H-Nawet tak nie mów. Po prostu Cię coś zabolało. - Położyłem ją na kanapie, przeczesując Jej włosy. Chwyciła mnie z dłoń.
D-Zawsze będę o Tobie pamiętać. - Żegnała się?
Lou-Pogięło Cię!? On bez Ciebie umrze! - Wtrącił Louis. Nie wiedziałem co się dzieje. Nigdy tak nie mówiła, wyglądała jak wrak człowieka. Pogotowie momentalnie wbiegło do pokoju. Powtarzałem Jej, że wszystko będzie dobrze. Wiedziałem, Ona nie może odejść. Nie pozwolę Jej.


Rozdział 12!
Krótki i dramatyczny. Przepraszam za długość, ale chciałam już dodać. Naprawdę, szkoła mnie zakatuje. Chciałabym polecić bloga, który jest chyba od niedzieli, ale strasznie mi się podoba.
http://my-little-curls-madness.blogspot.com/
Autorka mnie zabije, ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy :)
Pozdrawiam, Anne ;*

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 11

Z perspektywy Harre'go*

To dziś! Dzisiaj są urodziny brata Destiny! Mam nadzieję, że jubilatowi spodoba się Jego przyjęcie. Fakt, Liam mi trochę pomagał, ale On kocha Disney'a więc to dla Niego przyjemność. Wstałem wcześnie, o ósmej. Godzinę później, już gotowy usiadłem obok mojej śpiącej dziewczyny. Wyglądała tak uroczo, że nie miałem serca Jej budzić. Bawiłem się naszyjnikiem, który nosi przez cały czas od momentu gdy go dostała. Wyjrzałem przez okno. Słonecznie, wszystko musi się udać... W tej chwili do pokoju wbiegli Louis i Niall...
Lou-A obstawiałem że zobaczę co innego... - Posmutniał.
N-Właśnie! Jesteś tu już od takiego czasu! - Krzyknął, a ja tylko ujrzałem budzącą się Destiny.
H-Dzień Dobry! Przepraszam za nich... - Ucałowałem Ją w czoło, po czym podniosłem z łóżka i zacząłem nieść w stronę kuchni.
D-Nie chcę Ci psuć natchnienia, do tego co wymyśliłeś, ale pragnę zauważyć że śpię w koszulce, która nawet nie zakrywa mi brzucha i... w dolnej części bielizny... - Zaczęła protestować.
H-Wszyscy zobaczą Twój lekko wysportowany brzuch. - Ucieszyłem się, usadzając Ją na krześle w jadalni. Po chwili podszedł Zayn.
Z-Trenujesz? - Spytał, pokazując na Jej brzuch.
D-Tak, ale mało. - Uśmiechnęła się, lekko rozluźniając.

Z perspektywy Destiny*

Jakbym Go tak nie kochała, to już by leżał zakopany w ziemi. Nie ma to jak nosić swoją pół-nagą dziewczynę po pokoju, gdzie jest tyle innych osób...
Dan-Jedno mnie dziwi. Jesteś z Nim. - Zaczęła pokazując na tatuaże Harre'go.
P-A nie masz ani jednego. - Dokończyła Perrie.
D-Jeszcze. - Uśmiechnęłam się, na co Zayn od razu zaczął mnie wypytywać o to jaki chcę tatuaż, doradzając mi. Hazza postawił przede mną apetycznie wyglądające naleśniki, a ja od razu zaczęłam je jeść. Zanim się zorientowałam było już po dziesiątej. Bez słowa wybiegłam do sypialni, zgarnęłam wcześniej przygotowane ubrania i poszłam do łazienki. Dochodziła jedenasta, a ja już gotowa weszłam do salonu.
D-Nie zapomnieliście że na dwunastą w Disneyland? - Wszyscy pokiwali głowami, a po dziesięciu minutach już jechaliśmy naszym epickim busem. Miał swój urok... To trzeba przyznać.
Z-Wracając do naszej rozmowy... - Zaczął.
D-Nie teraz, Zayn. A przy mojej mamie ani słowa o żadnym tatuażu! - Zmroziłam wszystkich wzrokiem, na co wydusili tylko "Okej". Gdy dojechaliśmy na miejsce, nasz przewodnik, pan Styles zaprowadził Nas do przygotowanego ogrodu w samym centrum parku. Ujrzałam mnóstwo przyjaciół Daniela, wraz z rodzicami.
D-Czy Ty serio nie masz co robić z pieniędzmi? - Spojrzałam w stronę Hazzy z pytającą miną.
H-Jeśli chodzi o dzieci, to dla Nich wszystko! - Odpowiedział dumnie. Boże, jaki On uroczy!... Ściemniało się. Harry stwierdził że wszyscy przejdziemy się na spacer, a ja nie miałam nic przeciwko. Wyszliśmy z Disneyland'u, a ja zarządziłam.
D-Chcę tatuaż! - Powiedziałam dumnie, na co Zayn spojrzał się zadowolony.
Z-Tak! Jedziemy. - Zarządził, wsiadając do naszego busa.
El-Tak po prostu? Wiesz co robisz? - Spytała lekko zszokowana, a ja tylko kiwnęłam głową. Jechaliśmy chyba piętnaście minut, aż byliśmy na miejscu.
D-Wiedzieliście że się zdecyduję, skoro już wcześniej wybraliście salon. - Powiedziałam, wchodząc do budynku.
T-Witamy! Widzę że duża ekipa, więc kto robi sobie cudeńko? - Spytał tatuażysta, spoglądając na chłopaków.
D-Ja. - Odezwałam się, uśmiechając. Jego mina wyrażała co najmniej zdziwienie. Po chwili przeglądałam wraz z Harry'm i oczywiście Zayn'em album z inspiracjami.
P-A może napis? - Zaoferowała Perrie.
D-Od początku miałam taki zamiar, tylko nie wiem jaki. - Zastanowiłam się, po czym mnie olśniło.
D-"We have a choice..To Live or To Exist". - Powiedziałam dumna.
H-Ej, to mój tekst... - Stwierdził zamyślony Harry.
D-To będzie na prawym nadgarstku. Na lewym chcę "Simple but effective". - Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni. Ja tylko wyciągnęłam Iphon'a, z otwartymi cytatami chłopaków.
P-To ja też chcę! Na prawej łopatce słowa "Just because you have the flaws, does not mean you aren't beautiful". - Przeczytała prosto z mojego telefonu.
Z-Zawsze chciałem mieć dziewczynę którą mogę trochę zepsuć. - Zaśmiał się.
H-Jak też. - Nie dość że było już późno, to jeszcze robienie tatuaży jest czasochłonne. Zayn cały czas trzymał Perrie za dłoń. Harry mnie również, fakt że było trudno ale cóż... Około pierwszej w nocy wszyscy dotarliśmy do hotelu.
D-Rozmawiał ktoś z moją mamą i Danielem? - Zapytałam, w międzyczasie dokładnie przyglądając się tatuażom Harre'go.
Dan-Ja dzwoniłam. Wszystko się udało, brat Cię kocha... w sumie Hazzę też i już są w Londynie. - Zapewniła mnie, z nieschodzącym z Jej twarzy uśmiechem. Przypomniało mi się, że jutro wieczorem jedziemy na wyspy... jakoś szybko nam minął ten Paryż, ale mam wrażenie że na wyspach będzie śmieszniej. W końcu dowiedziałam się gdzie lecimy... woo hoo ! Brytyjskie wyspy dziewicze. Podobno chłopaki mają tam znajomego, którego dawno nie widzieli. Udałam się do sypialni, spoglądając na opatrunek na nadgarstku, a po dziesięciu minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza...

Rozdział 11... Nie podoba mi się za nic, wszystko dzieje się szybko, ale długo mnie nie było więc dodaję. Przepraszaaam że tak długo mnie nie było, ale byłam w jakimś domku ze znajomymi, totalne izolowanie się od świata.. OBIECUJĘ, że następny będzie szybciej i będzie trzysta razy lepszy..

Pozdrawiam, Anne ;*

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 10

Z perspektywy Destiny*

Obudziły mnie promienie słoneczne, oświetlając delikatnie moją twarz. Rozejrzałam się po pokoju, był wspaniały. Na tle beżowych ścian było mnóstwo zdjęć panoramy Paryża, a to wszystko dopełniała przepiękna roślinność. Nie zauważyłam tego wcześniej. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Jest 9, a Harry już nie śpi? Powolnym ruchem stoczyłam się z łóżka, w kierunku walizek. Dziś jest ciepło, więc założę ciemne szorty i burgundową koszulę. Wszystko dopełnię znakami rozpoznawczymi mojego chłopaka, czyli białymi conversami i elegancką muszką. Po 30 minutach wyszłam z sypialni, udając się do salonu. Tam już siedziała cała grupa moich uśmiechniętych i wiecznie roześmianych przyjaciół.
Lou-Wyglądasz jak damska wersja mojego męża! - Spojrzałam się na Niego pytająco, ale z drugiej strony taki miał być efekt...
D-Tak. Mi też miło Cię widzieć. - Odpowiedziałam, po czym zaczęłam się witać ze wszystkimi.
N-Dzisiaj na miasto! - Oznajmił blondyn, z bananem na twarzy. Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy z hotelu. Po drodze rozmawiałam z Eleanor, która okazała się dość miłą dziewczyną. Ostatnio wszyscy patrzą na Nią inaczej, pewnie się zmieniła. A może miała jakieś problemy, o których nie chciała mówić? Po chwili ktoś pociągnął mnie za ramię. Obejrzałam się i ujrzałam Roksanę.
D-Zaraz dokończymy. - Oznajmiłam dziewczynie Louis'a, po czym szłam obok Roxi.
R-Jesteś na mnie zła. - Zaczęła.
D-Wcale. - Odpowiedziałam obojętnie.
R-Destiny! O co Ci chodzi? Zmieniłaś się... - Oznajmiła, z nutą złości w głosie.
D-Ja? Spójrz na siebie! W ostatnim czasie ze mną nie rozmawiasz! Nie interesujesz się mną. To miały być nasze fantastyczne wakacje, zanim wylecisz do Polski! - Wykrzyczałam Jej moją złość prosto w twarz. Podeszłam do El, kontynuując naszą przerwaną rozmowę. Po chwili podszedł do nas Harry.
H-Wszystko okej? - W Jego oczach widziałam przejęcie. Pocałowałam go w policzek, lekko się uśmiechając.
D-Tak. Po prostu taka mała siostrzana kłótnia. - Zaakceptował moje tłumaczenie i wrócił do rozmowy z Zayn'em. Po kilku minutach doszliśmy do mostu, do którego przyczepione było mnóstwo kłódek.
H-Ta będzie nasza. - Oznajmił mi, podając różową kłódkę w kształcie serca i kładąc głowę na moim ramieniu. Przypięliśmy ją, tak samo jak państwo Payne, Malik i Tomlinson. Spojrzałam się na Niall'a. Był uśmiechnięty, lecz widziałam że cierpi. Był jedynym chłopakiem w zespole który nie ma dziewczyny... Udaliśmy się do jakiejś uroczej Paryskiej restauracji. Miała swój klimat, bardzo romantyczny klimat. Zasieliśmy do wielkiego stołu, po czym wszyscy zagłębili się w menu. Po 5 minutach złożyliśmy zamówienie. Nasz blondyn zamówił tyle co połowa nas. Gdzie On to mieści?
D-Jedzenie to Twoja miłość? - Spytałam się, bawiąc się ręką Hazzy.
N-Tak. Uwielbiam jeść! - Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, spojrzałam na Perrie siedzącą po mojej lewej stronie.
P-Prześliczny. - Powiedziała dość cichym głosem, wskazując na mój naszyjnik.
P-Zawsze wiedziałam że Harry ma wyczucie stylu. - Dopowiedziała, oglądając dokładnie moją ozdobę.
D-Śliczna bransoletka. - Powiedziałam równie cicho głosem, patrząc się na złotą bransoletkę Perrie. Widniały na niej imiona naszych państwa Malik.
P-Wiesz... chłopaki tak nas chyba oznaczają. - Oznajmiła, bardziej donośnym głosem. W tej chwili Danielle uniosła dłoń z pierścionkiem. Podobnie Eleanor, tylko Ona miała bransoletkę. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać, a chłopcy dalej nie podłapali o co nam chodzi. Po godzinie wracaliśmy spokojnym tempem w stronę hotelu. Przez cały dzisiejszy dzień nie widziałam żeby Zayn palił. Rzucił?
D-Od jak dawna nie palisz? - Zwróciłam się w stronę mulata, idącego za rękę ze swoją dziewczyną
Z-Od dzisiaj. - Uśmiechnął się. Widać było że jest dumny.
Dan-Chłopcy wymyślili to już dawno. W chwili gdy Harry odnajdzie swoją miłość, z którą będzie szczęśliwy i to będzie widać, Zayn rzuci palenie.
D-Nieczyste zagranie. Cieszę się że pomogłam w rzuceniu nałogu! - Uśmiechnęłam się promiennie.
P-Nawet nie wiesz jak Cię za to uwielbiam. - Powiedziała Perrie, przytulając mnie.
H-Taka Jej natura. Uszczęśliwia ludzi. - Ujęłam Jego twarz w dłonie, delikatnie całując. Wszyscy patrzyli się na Nas. Nie przeszkadzało nam to. Lekko się speszyłam, widząc że ktoś robi nam zdjęcia, lecz Harry nie przerwał... Gdy doszliśmy do hotelu, postanowiliśmy obejrzeć film. Niall przygotowywał jedzenie, podczas gdy ja wyszłam na balkon. Po chwili podszedł do mnie Zayn.
Z-Jesteś niesamowita. - Oznajmił.
D-Bo rzuciłeś palenie? - Spytałam, szeroko się uśmiechając.
Z-Nie. Bo zmieniłaś Harre'go. - W tej chwili dołączyły się do nas Danielle i Perrie.
Dan-Dokładnie. Jest taki jak wcześniej. - Stwierdziła, popijając sok.
P-Wiecznie uśmiechnięty, pełny życia. Nasz loczek. - Dopowiedziała.
Z-Zmieniając temat. Twoja przyjaciółka ostatnio jest... dziwna. - Oznajmił mulat.
D-Już raczej nie przyjaciółka. - Powiedziałam obojętnie. Doszedł do nas Harry.
H-Roxi się pakuje. - Zaczął, obejmując mnie. Wszyscy patrzyli się na mnie zdziwieni. Dlaczego nie pójdę jej przemówić do rozsądku? Otóż dlatego że już nie jest taka sama. Niewzruszona udałam się do salonu, gdzie zakładała buty i żegnała się ze wszystkimi.
D-Gdzie jedziesz? - Rzuciłam obojętnie.
R-Do babci. Mieszka jakieś 200 kilometrów stąd, w małej wiosce. Pojadę pociągiem, a dziadek odbierze mnie z peronu. Twoja mama prześle mi moje rzeczy... - Zaczęła mi tłumaczyć, ale ja wcale nie chciałam tego słuchać.
D-Może Cię podwieźć? - Przerwałam Jej.
R-Nie. Poradzę sobie. - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem na twarzy, wychodząc z apartamentu. Ludzie potrafią zmienić się w chwilę, a Ty nie zdajesz sobie z tego nawet sprawy. Ale w życiu nauczyłam się, że pomimo porażek, trzeba iść dalej. Kątem oka ujrzałam Niall'a, patrzącego na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała Roksana.
N-Szkoda. Z początku była fajna... - Zaczął, przeciągając słowa.
D-Wiem. - Stwierdziłam, po czym Go przytuliłam. Wszyscy zobaczyli że zbytnio nie przejmuję się Jej wyprowadzką, więc nie poruszali tematu.
El-A może... zrobimy taki wielki twittcam? - Spytała z nutką nadziei w głosie.
Li-Dobry pomysł! - Po chwili wszyscy siedzieliśmy na dywanie, wcześniej ustawiając laptopa tak, żeby kamerka uchwyciła nas wszystkich.
D-To zabawne. Wczoraj o tej samej godzinie robiliśmy twittcama. - Zwróciłam się do Harre'go, patrząc na wyświetlacz telefonu.
Lou-Co? Dlaczego sami? - Zapytał oburzony.
H-Wy byliście wtedy w klubie, oszołomie. - Boo-Bear kiwnął tylko głową i wróciliśmy do rozmów z fanami. Przez chwilę zastanowiło mnie co teraz robi Roksana, ale po 10 sekundach przestałam o tym myśleć. Napiszę do Niej z rana, w końcu mogłaby sama się wysilić i napisać sms'a...

Rozdział 10!
Jest epicko długi,
jak żaden inny do tej pory :D
Ale to taka okrągła liczba,
więc czemu nie?
Dodaję dłuższy bo wyjeżdżam, w sumie nie mając pewności czy uda mi się coś dodać, ale mogę spróbować (:

Pozdrawiam, Anne ;*

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 9

Z perspektywy Destiny*

Od kilku godzin jesteśmy w Paryżu. Chłopcy stwierdzili, że oprowadzą nas jutro bo dzisiaj odpoczywamy... Była chyba 17. Uzgadniałam z mamą że ma się zjawić z Danielem pojutrze pod wejściem do Disneyland'u. Hazza ma głowę! Nie wymyśliłabym żeby urządzić bratu urodzin w takim wielkim... parku rozrywki? Chyba tak to mogę nazwać. Wychodząc z pokoju ujrzałam loczka i tatę Direction... bijących się? Ale tak raczej jak 5-letnie dzieci...
D-Co tu się dzieje? - Spytałam, opierając się o framugę drzwi.
H-Takie tam... braterskie bitwy. Bądź gotowa na 19, bo mam zamiar Cię porwać. - Oznajmił, lekko się przy tym uśmiechając.
D-Mam się bać?
Dan-Jego nie musisz się bać. - Powiedziała Danielle, lekko się uśmiechając i rozdzielając chłopaków.
P-Dokładnie kochana. Chodź, przygotujemy Cię! - Perrie w jednej sekundzie pociągnęła mnie w stronę moich walizek. W końcu przecież jeszcze nikt się nie rozpakował i nie raczył wybrać pokoju. Dziewczyna otworzyła moją walizkę, powoli oglądając rzeczy które zabrałam.
P-Mam taką samą. - Uśmiechnęła się, pokazując na koszulę w kolorze jasnego różu.
D-Skoro tak... to ją założę. - Perrie podała mi jeszcze czarne rurki i szpilki w tym samym kolorze. Przebrałam się, lekko umalowałam z pomocą dziewczyny Zayn'a i wyszłam do salonu.
D-Gdzie Harry? - Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Jest po 18.
Dan-On już jest na miejscu. Wkrótce się wszystkiego dowiesz. - Odpowiedziała mi uśmiechnięta brunetka, siedząca na kolanach Liam'a.
El-Idź już kochana, bo się spóźnisz. - Eleanor mnie przytuliła, po czym tylko dodała ciche "powodzenia". Wszyscy mnie wspierają, chociaż nie wiem w czym, ale gdzie do cholery jest Roksana? Przecież nie zna tego miasta, więc gdzie mogła wyjść? Zeszłam na dół hotelu, a tam czekała na mnie limuzyna. Dojechałam dziesięć minut przed 19. Wyszłam z samochodu i ujrzałam wieżę Eiffla... Co ja tutaj robię? Kierowca powiedział mi że mam wjechać na samą górę. Lekko oszołomiona udałam się w stronę... wielkiej windy? Wjeżdżając, czułam na twarzy lekki wiatr który nieznacznie rozwiewał moje włosy. Była dokładnie 19. Dojechałam na sam szczyt. Nikogo nie było, a to przyprawiało mnie o dreszcz. Podeszłam do poprzeczki podziwiając panoramę miasta. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Obróciłam się. Zobaczyłam Harre'go, ubranego w białą koszulę, beżowe spodnie, czarną marynarkę i muszkę. Wszystko naturalnie dopełniały białe Conversy.
D-Hej, elegancie. O co tu chodzi? - Zaczęłam, bawiąc się muszką, ale jednocześnie spoglądając prosto w Jego szmaragdowe oczy. On odpowiedział tylko uroczym uśmiechem.
H-Chciałem Ci to powiedzieć już od pewnego czasu, ale czekałem na odpowiedni moment. - Spojrzałam na Niego zdziwiona, lecz nadal uśmiechnięta. Harry lekko musnął moje usta. Poczułam stado motyli w brzuchu, kontynuując pocałunek. Po chwili wtuliłam się w tors... teraz to już chyba raczej mojego chłopaka.
H-Kocham Cię. - Szepnął mi wprost do ucha, bawiąc się moimi włosami.
D-Ja Ciebie też. - Oznajmiłam, po czym przypieczętowałam to wszystko pocałunkiem. Gdy już lekko się ogarnęliśmy, Harry wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, na co ja obdarzyłam Go promiennym uśmiechem.
H-Pozwolisz? - Zapytał, pokazując mi przepiękny złoty naszyjnik z serduszkiem. Obróciłam się, odgarniając włosy. Na podarunku z jednej strony było wygrawerowane "Forever", zaś z drugiej były nasze imiona.
D-To słodkie. - Oznajmiłam, ponownie odwracając się w Jego stronę. Na wieży spędziliśmy chyba dwie godziny. Po tym czasie postanowiliśmy wracać. Weszliśmy do apartamentu, który świecił pustką. Na środku salonu leżała różowa kartka.
D-"Drodzy Darry!..." - Czytając pierwsze słowa lekko się zarumieniłam, na co Harry objął mnie w talii, kładąc głowę na moim ramieniu. Kontynuowałam czytanie...
D-"... Wyszliśmy do klubu. Zayn i Louis nie mogli wytrzymać, więc co zrobić? Zostawiamy was samych pewnie do 3, bo znając chłopaków o tej godzinie będą już sztywni. Pozdrawiamy ; Danielle & Eleanor & Perrie" - Ucieszyłam się czytając ten list, lecz ciągle męczyła mnie sprawa z Roksaną. Obraziła się? Nie mogłam się długo zastanawiać, bo mój serdeczny chłopak "usadził" mnie na swoich kolanach, otwierając laptopa.
H-Może mały twittcam? - Zasugerował, bawiąc się moim naszyjnikiem.
D-Z Tobą? Zawsze. - Odpowiedziałam, a po 5 minutach rozmawialiśmy już z fanami One Direction. Jak się okazało, ja też miałam kilku fanów. Spojrzałam na mój profil na twitterze. Nie ma to jak 3,500 obserwujących.
H-O, to jest ciekawe. - Wypowiedział Harry, pokazując mi na pytanie.
H&D-Czy jesteście parą? - Przeczytaliśmy wspólnie.
H-Od dzisiaj. - Odpowiedział z uśmiechem Hazza.
D-Albo raczej od kilku godzin. - Dopowiedziałam. Po godzinie spędzonej z fanami, poszliśmy położyć się spać. Pokoje były już przydzielone. Moje bagaże stały w tym samym pokoju co Harre'go. Czyli wszyscy wiedzieli o tym co się stanie, oprócz mnie... Około 23 wtuliłam się w tors mojego chłopaka, odpływając do krainy snów... Przed tym powiedziałam tylko ciche "Dobranoc", na co odpowiedzią był pocałunek w czoło. Ten związek zapowiada się naprawdę ciekawie...

Witam wszystkich serdecznie! Rozdział 9 :D
W końcu napisałam coś... normalnego? Mam nadzieję, że Wam się podoba, a to jest najważniejsze... A tak na marginesie, za 3 dni urodziny Harre'go!
Ciekawe jak je będzie świętował :D
Życzę mu z całego serca aby nigdy się nie zmienił, żeby przez całe życie był tym uśmiechniętym chłopakiem... No i to chyba na tyle :)

Pozdrawiam, Anne < 3

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 8

Z perspektywy Harre'go*

Jest 11, a my nie jesteśmy na zakupach. Dziewczyny stwierdziły że nie chce się Im chodzić po galeriach, a ja z Zayn'em tylko przytaknęliśmy wiedząc, że wykupiły chyba połowę całego asortymentu z ulubionych sklepów. Więc teraz chodzimy po centrum i rozmawiamy. Destiny jest szczęśliwa, a to jest dla mnie najważniejsze w tej chwili. Pomyślałem, że po powrocie z Polski możemy gdzieś pojechać całą grupą. W końcu Destiny ma jeszcze 2 miesiące, po czym idzie do szkoły. W międzyczasie ja będę musiał gdzieś wyjeżdżać na przykład na koncerty, spotkania, wywiady... Będziemy się wtedy mijać, dlatego chcę żebyśmy teraz spędzali jak najwięcej czasu razem.
H-Co powiecie, żeby po powrocie z Polski gdzieś pojechać całą ekipą? - Bałem się, że Destiny źle na to zareaguje. W końcu umarł jej tata. Nienawidziła Go, ale to w końcu Jej ojciec.
D-Z chęcią. - Moje obawy minęły. Panna Lewis uśmiechnęła się do mnie najserdeczniej jak tylko się da.
P-Co powiecie na Paryż?
Z-A później jakieś wyspy? - Perrie i Zayn spojrzeli na siebie porozumiewawczo, jakby czytali sobie w myślach. Zawsze sądziłem że ta dwójka jest niezwykła, a teraz tylko umacniali mnie w moich przypuszczeniach.
D-Z wami zawsze! - W tej chwili Destiny spojrzała na Perrie, jakby teraz one się porozumiewały telepatycznie.
P-Alee... wtedy to już musimy iść na zakupy!
D-TAK!
H&Z-NIE! - Wiedziałem że się wkopię z tym pomysłem. Ale z drugiej strony, zbliżę się do Destiny... dla Niej zniosę nawet te zakupy.

Z perspektywy Destiny*

Następnego dnia*

 Właśnie po raz ostatni żegnam się z ojcem. Wszyscy już chyba poszli, a ja pomimo wszystko siedzę nad Jego grobem i wspominam. Mówię do kawałków kamienia, ale czuję jakby przy mnie był. Po twarzy spłynęła mi jedna, drobna łezka.
D-Nienawidziłam Cię, teraz mi Cię brakuje. Popełniłeś wiele błędów, ale byłeś człowiekiem. Kocham Cię tato. - Wypowiedziałam, po czym obróciłam się i ujrzałam wzruszonego Harre'go. Podeszłam do Niego, po czym Go przytuliłam.
D-Ej, co się dzieje? Jutro jedziemy do Francji a Ty masz minę jakby Cię bawół kopnął. - Wyszeptałam mu do ucha, po czym ucałowałam w policzek.
H-Jak to jutro?
D-Emm, bo dzisiaj wracamy. Nie chcę tu siedzieć. - Hazza mnie objął, po czym ruszyliśmy do wyjścia z cmentarza. Wieczorem byliśmy już w Londynie. Przenocuję z Roksaną u chłopaków, bo w końcu mama i Daniel jeszcze zostali w Polsce. Siedziałam w ogrodzie, otulona w bluzę Harre'go. Rozmyślałam nad tym wszystkim co się ostatnio zdarzyło. Ciekawi mnie, dlaczego ojciec zmarł. Przecież był zdrowy... chyba że o czymś nie wiedziałam. Nagle ktoś mnie przytulił.
R-Przepraszam Cię kochana. Po prostu nie mogłam. - Zastanowiło mnie dlaczego Roksana rozpacza. W końcu to nie był pogrzeb kogoś z Jej rodziny. W sumie nie chciałam żeby płakała, więc wolałam żeby została.
D-Ej, spokojnie. Był ze mną Harry, a ja nie chciałam żebyś płakała, więc jest okej. - Roxi poszła do domu, widząc że chcę pomyśleć... w samotności. Zauważyłam postać zmierzającą w moją stronę. Naprawdę? Nie mogę posiedzieć sama? Zdziwił mnie fakt, że obok mnie usiadł Lou.
D-Czy to była podpucha? - Louis chyba nie wiedział o co chodzi. Przez chwilę milczał...
Lou-Jeśli chodzi o szpital, to ja tego nie planowałem.
D-Spoko. Eleanor jedzie z nami? - Zaciekawiło mnie to. W końcu nikt z zespołu jej nie lubił.
Lou-Tak. Chłopaki powiedzieli że jak wszyscy to wszyscy. Zaraz powinna tu być. - Po chwili milczenia Louis poszedł do domu. Zaczęło się robić coraz chłodniej, ale pomimo tego chciałam tu siedzieć. Myślałam, co łączy mnie z Harry'm. Znamy się tak krótko, a zachowujemy się jakbyśmy znali się od dziecka. Od takiego małego szkraba, który jeszcze dobrze nie chodzi a już ma przyjaciół. Nagle poczułam że ktoś mnie podnosi. Nie był to nikt inny jak Harry.
H-Przeziębisz się. - W jego głosie czułam troskę.
D-Puść.
H-Nie. Nie znasz jeszcze Danielle i... Eleanor. - Na imię tej drugiej skrzywił lekko usta.
D-Ej, kochanie nie denerwuj się. - Na słowo "kochanie" ukazał swoje dołeczki w policzkach.
H-Wiesz, kochanie... mam dla Ciebie prezent w Paryżu... - Nie zorientowaliśmy się, a byliśmy już w salonie. Cholera, wszyscy to słyszeli.
Lou-Kochanie? Czyli jednak? - Eleanor dźgnęła Louis'a w żebro. Harry mnie "odłożył" i poszłam się przywitać z Danielle i Eleanor. Wydawały się miłe. Nie rozumiem dlaczego nikt nie lubi dziewczyny Louis'a. Może czas pokaże Jej prawdziwe oblicze? Porozmawiałam chwilę z Nimi i poszłam do Perrie. Z nią rozumiałam się najlepiej.
P-Co jest między Tobą i Harry'm? Ani ja, ani Zayn nie możemy was rozgryźć. - Spytała się, uważnie mnie obserwując.
D-Przyjaźnimy się. - Posłałam Jej serdeczny uśmiech.
P-My znamy się krótko, ale mogę Ci powiedzieć że Harry patrzy na Ciebie inaczej. - Inaczej znaczy jak? Echh, loczek powiedział że ma dla mnie prezent w Paryżu... Może tam dowiem się czegoś więcej? Tylko że Jego najdłuższy związek trwał 2 miesiące! Trochę mnie to niepokoi. Ale słowa Perrie dodały mi otuchy, "Patrzy na Ciebie inaczej". Ona i Zayn tworzyli niezwykle tajemniczą parę. Tylko że została jedna rzecz... Chyba jestem zakochana w loczku...

Rozdział 8! Hohoho, mam nadzieję że się podoba. Tajemnica, wszędzie jedna wielka tajemnica, ale do czasu...

Pozdrawiam, Anne < 3


sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 7

Z perspektywy Destiny*

Siedzę, przyglądając się mojemu kierowcy. Znamy się jeden dzień, ale jesteśmy bardzo blisko. Zazwyczaj osoby które zna cały świat nie są aż tak ufne. Może Harry był wyjątkiem? Albo uznał że mi na Nim zależy... tylko że to akurat jest prawdą. Jedziemy już od 10 minut w ciszy, żadne z nas nie zaczęło tematu. To wszystko jest istnym szaleństwem, bo Hazza zachowuje się jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi, albo nawet w związku. W pewnej chwili gdy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, mój loczkowaty kierowca uśmiechnął się, ukazując swoje prześliczne dołeczki i spojrzał się na mnie.
H-Wprost Cię uwielbiam. - Zdziwiłam się. Co mogło się kryć za tymi słowami? O co chodzi? Harry znowu ruszył, a ja otworzyłam schowek w samochodzie. Płyty, wszędzie płyty. Spojrzałam na płytę One Direction, a po chwili pierwsze nuty piosenki zaczęły wybrzmiewać z głośników.
H&D-Live while we're young. - Hazza spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Pewnie nie sądził że znam Ich piosenki. Nie minęła chwila, a zaczęliśmy się wygłupiać i śpiewać. Następne było "Kiss You".
D-Ej głupku, uspokój się! - Krzyknęłam w chwili gdy zaczął prowadzić samochód jak Louis w teledysku. Ale on dalej swoje. Po chwili zajechaliśmy pod dom... wróć willę One Direction. Cały czas się śmialiśmy. Harry wysiadł z samochodu i jak dżentelmen otworzył mi drzwi. Wysiadłam, po czym znowu wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem. Reszta zespołu i Roksana wyczekiwali na nas obok samochodu Niall'a, patrząc się jakby zobaczyli idiotów. Loczek wziął mnie na ręce... znowu, i udaliśmy się w stronę domu, cały czas się śmiejąc. Gdy weszliśmy do domu, usiedliśmy na kanapie w salonie, a ja pocałowałam Harre'go w policzek. Nawet nie zauważyłam, a przyglądała nam się reszta.
Lou-Wiedziałem! Ha, mówiłem! - Nasz Boo-Bear wydarł się tak, że zbudziłby umarłego z grobu. Spojrzałam się na niego z wielkim zdziwieniem.
D-Co wiedziałeś? - Spytałam, po czym spojrzałam się na Hazzę, po Jego minie też nie wiedział o co chodzi. Zayn walnął Louis'a w ramię.
Z-On wiedział że przyjdzie Perrie. Tak, przed chwilą do Niej dzwoniłem i wpadnie. - Wyglądał jakby zmyślał na poczekaniu, ale dobra nie wnikam. Po 15 minutach się zjawiła. Gdy weszła do salonu wszyscy zaczęli się śmiać. Miała na sobie taką samą koszulę jak ja. Niall przyniósł jedzenie, a ja spojrzałam się na niego jak na totalnego idiotę.
D-Wiesz że tu jest 8 osób, a nie 40?
P-On je za te 32 pozostałe. - Perrie wydawała mi się pogodną osobą. Rozmawiałyśmy 10 minut, bo tyle chłopaki wybierali film. W końcu wybrali... przynajmniej tak mi się zdawało.
Z-Harry, nie będziemy oglądać "Bambi"! Powaliło Cię? - Wraz z Perrie i Roksaną wybuchłyśmy śmiechem. Podeszłam do loczka, odgarnęłam mu kosmyk loków, spoglądając prosto w oczy.
D-Mój kochany głupku, to obejrzymy kiedy indziej. - Usłyszałam tylko ciche "uuuuu". Oczywiście ze strony chłopaków. Echh... podeszłam do wielkiej sterty filmów i wybrałam jakiś film. "Sierociniec", no niech będzie. Po kilkunastu minutach żałowałam wyboru.
R-To ja chyba wolałabym Bambi. - Moja przyjaciółka wyglądała jakby zaraz miała umrzeć. Niall Ją przytulił. Okej, czy o czymś nie wiem? Dobra, ja w sumie też od kilku minut siedzę wtulona w loczka. W trakcie filmu zadzwonił mój telefon. Dziękuję! Poszłam do kuchni i odebrałam.
D-No hej mamo co jest? - Powiedziałam już w bardziej roześmianej postaci.
M-Domyślam się że jesteś u chłopaków, to dobrze. Pojutrze jedziemy do Polski. - Moja mama powiedziała takim głosem jakby miała się zaraz rozpłakać.
D-Do Polski? Ale po co? - Nie kryłam zdziwienia.
M-Twój ojciec. Ja wiem co On zrobił w życiu ale On... - W tej chwili usłyszałam pociąganie nosem, spowodowane pewnie przez płacz.
M-On nie żyje.
D-Kiedy mam być w domu?
M-Możesz przyjechać jutro. Nie chcę abyś się martwiła. Do mnie przyszła Dorothy, moja koleżanka więc jest okej.
D-Daniel wie?
M-Śpi. Widzimy się jutro kochanie. Pa! - Rozłączyłam się. Moje oczy się przeszkliły. Nawet po tym jak próbował zniszczyć moje życie jest mi przykro. To jednak ojciec. Padłam na kolana, zalewając się łzami. Ktoś mnie nagle przytulił. To był Harry. Podniósł mnie z podłogi, niosąc do jakiegoś pokoju. To pewnie Jego pokój. Nagle weszła Perrie, zdziwiło mnie to. Jak już, spodziewałam się Roksany. Usiadła obok mnie i przeczesując mi włosy spytała co się stało. Otworzyłam się, tłumacząc jej i Harre'mu wszystko. Od tego że mój ojciec od roku niszczył mi, bratu i mamie życie, do tego że nie żyje. Do pokoju weszła Roxi wraz z pozostałym 1D. Wszyscy mnie przytulili. Taki zbiorowy misiak. Pewnie słyszeli wszystko. Są fantastyczni, bo po chwili już nie płakałam. Perrie mnie zapewniła że jutro idziemy z Harry'm i Zayn'em na zakupy. Trochę Ich pomęczymy. Nie wydali się zachwyceni, ale pewnie pomyśleli że to poprawi mi humor. Roksana wcześniej umówiła się że wyjdzie gdzieś z Niall'em.
D-Ouu, mój brat ma za 6 dni urodziny!
H-Ile ma lat?
D-Będzie miał siedem.
H-Ja się tym zajmę, tylko muszę wiedzieć co lubi.
D-Sam z Nim porozmawiasz. - Puściłam mu oczko, po czym wpadłam na pomysł.
D-Chcę obejrzeć "Bambi". - Wszyscy wydali się zaskoczeni, lecz Harry był w siódmym niebie. Wszyscy przystali na mój pomysł i poszliśmy oglądać film. Zyskałam nowych, wspaniałych przyjaciół...



Rozdział 7. Ogłoszenie parafialne! Od teraz rozdziały będą dodawane co 2/3 dni. To wszystko ze względu na to że w końcu zabraknie mi weny, a opowieść skończy się w chwilę. A chce trochę to pisać. Na takie zakończenie wstawiam powalające zdjęcie Louis'a. Naprawdę, nie mam pytań...

Pozdrawiam, Anne < 3

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 6

Z perspektywy Harre'go*

Wracałem do domu z myślą, że jak tam wejdę i spotkam Eleanor to po prostu dziewczyna wyleci przez okno. Na szczęście spotkanie z Destiny poprawiło mi humor. Żałowałem, że nie wziąłem od Niej numeru. Już mi Jej brakuje. W domu nikogo nie było. Przecież godzinę temu tu była istna wojna, a teraz nic? Zrezygnowany podszedłem do lodówki. Była na niej naklejona kartka... Co tu się stało, jak mnie nie było?

Z perspektywy Destiny*

Po zjedzeniu kolacji, podzieliłam się z Roksaną nowiną. Powiedziała mi że nas widziała, ale nie była pewna kim był mój towarzysz. Cóż... włączyłam wiadomości z życia gwiazd. Mówili o One Direction, więc mogłam posłuchać...
"Z ostatniej chwili! Louis Tomlinson jest w szpitalu...".
D-Przecież to najlepszy kumpel Harre'go... - Zrobiło mi się go szkoda. Po 5 minutach bezsensowego paplania, reporterka podała nazwę szpitala,
w którym leży Boo-Bear. Szybcy są.
D-Jadę tam. - Rzuciłam, gdy zakładałam moje różowe Conversy, szarą czapkę i okulary. Pewnie wywołam małe zamieszanie, ale mam to gdzieś.
R-To nie jest dobry pomysł. Nie puszczę Cię tam samej. Jadę z Tobą! - Gdy moja mama usłyszała naszą rozmowę, zaoferowała że nas podrzuci. Zasugerowała mi jeszcze delikatnie, żebym poszła się przebrać bo jestem w krótkich spodenkach i koszuli, a na dworze jest podejrzanie zimno. Zignorowałam to, tłumacząc że w szpitalu jest ciepło. Chwyciłam moją wielką czarną torebkę i poszłam w stronę samochodu. Po 15 minutach byłyśmy pod szpitalem. A raczej byliśmy, Daniel przecież nie mógł zostać sam.
M-Jesteś pewna że chcesz tam iść? - Skinęłam tylko głową, przytuliłam mamę i wyszłam z samochodu. Paparazzi mnie zauważyli i zadawali mnóstwo pytań, typu: "Kim są dla Ciebie chłopcy?". Popatrzyłam na nich obojętnie. Chwyciłam Roksanę za rękę i po 5 minutach byłyśmy już na dziale, gdzie był Louis. Pierwszego zauważyłam Harre'go, niezwykle zdenerwowanego, ale i płaczącego jak małe dziecko. Rozumiałam Go. Podeszłam do Niego. Nawet mnie nie zauważył. Reszta zespołu patrzyła się na mnie pytająco, a ja posłałam Im serdeczny uśmiech. Przytuliłam Hazzę.
H-Destiny? Co tu robisz? - Trochę się zdziwił, ale zauważyłam w Jego zielonych oczach nutkę szczęścia.
D-Chyba nie myślałeś, że pozwolę Ci tu siedzieć samemu. - W tej chwili się lekko uspokoił, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę chłopaków. Trochę się zdziwiłam, co On zaraz odwali?
H-Zayn, Liam, Niall, to jest Destiny. Destiny, to jest Zayn, Liam i Niall. - Chłopcy patrzyli się na nas pytająco, lecz ja zauważyłam lekko uchylające się drzwi. Zza nich wyszedł Lou z bananem na twarzy.
Lou- Czyżbym zauważył panią Styles? - Harry widząc przyjaciela spojrzał na Niego jakby miał go zabić. Lecz po chwili podbiegł do Boo-Bear'a i wyściskał go za 30 osób.
Li-Stop. Dwa pytania. Jaka pani Styles,
oraz kim jest Ona? - W tej chwili popatrzył na Roksanę.
R-Jestem Roksana. Um, przyjechałam z Destiny, jesteśmy przyjaciółkami.
Li-Wracając do pierwszego pytania...
H-Destiny jest moją dobrą przyjaciółką. - Hazza mrugnął w moją stronę, a ja nie wiedząc o co chodzi podeszłam do Louisa, pytając Go jak się czuje. Stwierdził że jest dobrze. To wszystko stało się podczas kłótni z Eleanor. Rozciął sobie przypadkiem rękę o szkło, a chłopaki go zawieźli do szpitala.
N-Czyli wracamy? Jestem głodny.
H-Tak. Dziewczyny, wpadacie do nas?
D&R-Spoko. - Po tym Harry chwycił mnie za dłoń i zaczął iść. Wszyscy patrzyli się na nas pytająco, bo przecież Hazza stwierdził że jesteśmy przyjaciółmi. Polubiłam Go. Może kiedyś będziemy razem? Co ja mówię, znam go dzień. Ale coś mnie jednak do Niego ciągnie. Wychodząc ze szpitala, wszyscy paparazzi skierowali się na nas i zadawali miliony pytań. Już widzę jutrzejsze nagłówki gazet. Harry bez słowa wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Okej, no to już było dziwne. Podzieliliśmy się na dwa samochody. Ja jechałam sama z Harry'm. Czułam jeden wielki podstęp. Tylko kiedy Oni to zaplanowali?

Rozdział 6! Jest dość długi, ale mnie trochę poniosło. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe. Można uznać, że wszyscy powariowali. Pytaniem jest, dlaczego Louis znosi humorki Eleanor? Wkrótce się okaże. Pozostaje jedno pytanie. Co się będzie działo w domu chłopaków?

Pozdrawiam, Anne < 3

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 5

Z perspektywy Destiny*

Ktoś położył dłoń na moim ramieniu. To mama, Roksana? Niemożliwe. Poczułam boskie perfumy. Zaciągnęłam się ich zapachem, w między czasie odwracając się. Ujrzałam chłopaka. Od razu urzekły mnie Jego loki i strasznie urocze spojrzenie.
H-Mogę? - Kiwnęłam głową na znak zgody. Mój "gość" spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
H-Cześć, Destiny. - Spojrzałam się na Niego. Przecież to Harry Styles, skąd On wie jak się nazywam?
D-Skąd wiesz jak się nazywam, Harry? - Odpowiedziałam mu, lekko się uśmiechając.
H-A skąd Ty wiesz jak ja się nazywam? - Odpowiedział, zabawnie poruszając brwiami. No w sumie tak. Przecież obserwował mnie na twitterze, więc musiał coś o mnie jednak wiedzieć.
D-Naprawdę? To wszystko przez to co działo się na tym lotnisku, tak? - Spytałam. W między czasie przyszedł do mnie sms. Pisała Roksana, że za 40 minut mam być w domu. Nie odpisałam jej, tylko spojrzałam na mojego towarzysza, czekając na odpowiedź.
H-W sumie, to przez to jest teraz burza w mediach. Nikt nie wie kim jesteś, a wywołujesz wielkie poruszenie. Ale to nic. Jak mam być szczery to nieźle mu dopowiedziałaś. Nigdy nie lubiłem tych gości z tego zespołu... - Nie dokończył. Wyjął telefon z kieszeni, pewnie dostał sms'a.
H-Wiesz, ja muszę już iść. Nie przejmuj się tym co dzieje się w mediach. Dla nich to kolejna sensacja. Widzimy się jutro tutaj? O 18? Porozmawiamy na spokojnie. - Uśmiechnęłam się do chłopaka i wstałam.
D-Dobrze, też muszę już iść. Niech to będzie takie nasze miejsce.
H-Okej, to do jutra panno Lewis. - Harry mnie przytulił. Nie miałam nic przeciwko, tylko się uśmiechnęłam. Ruszyłam powolnym krokiem do domu...

Z perspektywy Harre'go

Eleanor znowu zaczęła się kłócić z Louis'em. O co tej dziewczynie chodzi? Powinna zrozumieć że Lou jest w zespole i nie zawsze ma czas. Nie chciało mi się jej słuchać. Postanowiłem się przejść do mojego ulubionego miejsca w parku. Tą altankę znalazłem już dawno, zupełnym przypadkiem. Doszedłem do wyznaczonego miejsca, ale ktoś już tam był. Nie byle kto, ale Destiny Lewis. Ta dziewczyna ostatnio sporo namieszała, chociaż pewnie nie zdawała sobie z tego sprawy. Na jej twarzy widziałem grymas. Wpatrywała się w zachód słońca.
-Mogę? - Spytałem się z nadzieją. Chciałem ją bliżej poznać, wydawała się radosną dziewczyną. Usiadłem obok niej i się uśmiechnąłem. Rozmawialiśmy chwilę... dosłownie. Dostałem sms'a od Liam'a, że Lou pokłócił się z Eleanor i teraz siedzi zły w pokoju. Wspaniale! Czy ta dziewczyna potrafi tylko wszystko psuć? Pożegnałem się z Destiny, wcześniej umawiając się z nią na jutro. Może przynajmniej wtedy normalnie z nią porozmawiam...przynajmniej mam taką nadzieję, po tych kilku chwilach spędzonych z nią widać że jest naturalna. Rozmawiała ze mną jak z normalnym człowiekiem. Nie obchodził jej fakt że rozmawia z "Harry'm Styles'em z One Direction". Coś mi się w niej spodobało, tylko jeszcze nie wiem co...


Witam serdecznie! Rozdział 5 :D
Jak można zauważyć, pojawił się Harry.
W KOŃCU.
Teraz zaczną się wzloty i upadki. Nie tylko w znajomościach z chłopakami. Ktoś o kim Destiny próbuje zapomnieć, znów zagości w jej życiu, po drodze je komplikując...Ale nie chcę zbyt dużo zdradzić, więc dziękuję serdecznie wszystkim osobom które to czytają.
Pozdrawiam, Anne < 3

środa, 23 stycznia 2013

Liebster Award (:

Pierwsza nominacja do Liebster Award :)
Dziękuję serdecznie Asiek1323.
Trzeba to jakoś zacząć...


Co chcesz w życiu osiągnąć?

Nigdy szczególnie o tym nie myślałam, ale chciałabym pomagać ludziom:)
Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Lubię róż i fiolet. Nie kolory rażące po oczach, lecz takie bardziej subtelne i delikatne :)
Masz jakiegoś zwierzaka?
Mam kota :D
Którego zresztą podziwiam za wyczucie czasu, podczas którego stwierdza że chce się bawić, czy też że ma ochotę poleżeć. To drugie zajmuje mu ponad połowę doby ;)
Kogo najbardziej lubisz z One Direction?
Podziwiam Ich wszystkich,
ale jednak najbardziej lubię Harre'go :D
Dlaczego piszesz bloga?
Od pewnego czasu czytałam blogi innych, więc dlaczego sama miałabym nie spróbować?
Co byś zrobiła gdybyś wiedziała, że za 24 godziny ma nastąpić koniec świata?
Um...kupiłabym koty :D
Jakie jest Twoje marzenie?

Nie mogę tego wyjawić. Wtedy się nie spełni :D
Gdybyś miała okazję umówić się z jakąś gwiazdą
to kto by to był?

Myślę, że Lana Del Rey :)
A jeśli patrzeć na słowo "umówić"
z perspektywy spotkania z chłopakiem,
to pewnie zgadałabym się z Harry'm S. (:
Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w swoim życiu to?
Myślę, że mogę zaliczyć do tego skok na spadochronie :D
Wspomnę tylko, że to był pomysł
moich fantastycznych znajomych...
Ulubiona piosenka.
Ogólna? Szczerze mówiąc trudno decydować, bo lubię dużo piosenek, ale chyba
Coldplay - Charlie Brown :)

A piosenka One Direction to - Little Thing's i
They Don't Know About Us.
One Direction proponuje Ci występ w swoim teledysku, zgadzasz się czy odmawiasz?:D
Pff xD
Odpowiedź jest oczywista. Zgadzam się! Dlaczego nie? ;D

Blogi, które nominuję:

http://marrymeharrystyles.blogspot.com
http://gottabemineharrystyles.blogspot.com
http://magical-moments-in-london.blogspot.com

http://friendshipismoreimportantthanlove.blogspot.com/

Moje pytania:
1.Co Cię skłoniło, aby zacząć pisać bloga?
2.Masz zwierzaka? Jeśli tak to jakiego? :3
3.Ulubiona piosenka?
4.Ulubiony film?
5.Ulubieniec z One Direction? :)
6.Ulubiona potrawa? :D
7.Czy gdybyś przyjaźniła się z 1D, powiedziałabyś im że piszesz o nich bloga? ;)


Być może ta lista jest dość skromna, ale jestem tutaj od niedawna, i nie znam wielu blogów.

Pozdrawiam, Anne < 3

Rozdział 4

Z perspektywy Destiny*

Widzę światło. Boże, ja umarłam czy znowu mam jakieś zwidy albo chore sny? Widzę piątkę chłopaków i mnóstwo balonów. Cieszą się. Widać to na pierwszy rzut oka. Usłyszałam nagle nieznany dla mnie głos. Powtarzał tylko "Jeśli ludzie mówią za Twoimi plecami, to tylko dlatego że jesteś przed nimi." Jakie to miało nawiązanie, do tego co dzieje się w moim życiu? Może chodzi o nieprzejmowanie się plotkami i cieszenie się z życia? To drugie wnioskuję raczej po tej wielkiej
"bloons-partyhard". Wszystko stało się rozmazane. Zaczęłam odzyskiwać ostrość widzenia, i ujrzałam jakiegoś gościa w białym ubraniu świecącego mi w oczy latarką.
D-Okej, zrozumiem dużo. Ale...CZY JA JESTEM W PSYCHIATRYKU!? - Tajemnicza postać tylko się uśmiechnęła.
Dok.-Wszystko jest dobrze. Dziewczyna po prostu zemdlała na skutek wydarzeń. Za dużo wszystkiego na raz. To chyba tyle z mojej strony. Do widzenia! - Doktor w jednej sekundzie wyszedł z mojego, jak zdążyłam zauważyć pokoju, wraz z mamą.
D-Co się stało? - Spojrzałam w stronę przyjaciółki.
R-Zasłabłaś. Czytałyśmy TEN ARTYKUŁ, a później zrobiłaś się blada, więc pobiegłam po Twoją mamę. - Roksana wyraźnie podkreśliła słowa "ten artykuł". Skojarzyłam wszystko.
D-Idę się przejść. Chcę pobyć trochę sama. - Stwierdziłam, po czym wyszłam. Założyłam różowe krótkie Conversy, jakąś fioletową bluzę i udałam się w stronę parku. Po drodze zgarnęłam tylko słuchawki, włączając piosenkę One Direction. Nie wiem dlaczego, ale chciałam Ich posłuchać. W chwili solówki Zayn'a przypomniał mi się głos ze snu. To był Jego głos. Pamiętam że był znany ze swoich "złotych myśli", więc to była pewnie jedna z nich. Po 15 minutach spaceru znalazłam jakąś altankę. Wyglądała przepięknie. Otaczały ją czerwone róże, a siedząc w niej można było zauważyć piękne jezioro. Akurat zachodziło słońce. Usiadłam, i wsłuchiwałam się w głosy z piosenek. Podczas trwania solówki Harre'go przeszedł mnie dreszcz. Obserwowałam zachodzące słońce. W pewnej chwili poczułam na ramieniu dłoń...

Z perspektywy Roksany*

Destiny już dosyć długo nie wracała, a zaczęło robić się ciemno. Postanowiłam pójść jej szukać. Powiedziałam mamie Destiny, że po nią idę. Ona tylko pokiwała głową i wspomniała że za godzinę kolacja. Ruszyłam w stronę parku. Moja przyjaciółka zawsze lubiła siedzieć podczas zachodu, bądź też wschodu słońca nad wodą. A tak się składa że w parku jest jezioro, i to dość duże. Po około 10 minutach doszłam na miejsce. Zachód słońca wyglądał bajecznie. Zobaczyłam w oddali altankę. Pomyślałam, że Destiny będzie tam na sto procent. Ruszyłam w jej stronę, ale ujrzałam tam dwie osoby. Pierwszą z nich była moja zguba, ale drugą tylko kojarzyłam. Pomyślałam, że przecież to niemożliwe...Przynajmniej nie tak szybko. Z tego wszystkiego przypomniało mi się, że przecież mogłam napisać do Destiny sms'a, kiedy wraca. Po prostu MĄDRA JA. Napisałam do niej. Z odległości usłyszałam dźwięk jej telefonu, i ruszyłam w stronę domu.

Witam serdecznie :D
Jej, już 4 rozdział a Harre'go tak naprawdę jak nie było tak nie ma. Chyba trzeba to zmienić...
Tymczasem wstawiam kolejne rozwalające system zdjęcie, i obiecuję że następny rozdział będzie zupełnie inny niż zazwyczaj. A dlaczego? To się okaże...
Pozdrawiam, Anne < 3

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 3

Z perspektywy Destiny*


Jechaliśmy już od 20 minut. Nikt nie odezwał się nawet słowem. Myślę, że gdyby nie Roksana stałabym jeszcze na tym lotnisku, kłócąc się z tym gościem. Na ogół jestem miła dla ludzi, ale nie lubię snobów, myślących że świat kręci się wokół nich. Dojechaliśmy do jakiegoś domu na obrzeżach Londynu. Zdziwiłam się, bo mieliśmy jechać do dziadków, a ten dom z pewnością nie należy do nich...
D-Gdzie my jesteśmy? - Spytałam przerywając dłuższe milczenie.
M-Jesteśmy w domu. To jest Twój nowy dom Destiny... - Mama powiedziała te słowa z taką lekkością i szczęściem w głosie, że nie chciałam jej o nic wypytywać. Wyprowadziliśmy się z Polski, małego nieznanego państwa do Londynu, światowej metropolii, a moja rodzicielka kupiła taki dom? Jeśli tak wygląda z zewnątrz, jestem ciekawa wnętrza. W chwili gdy dziadkowie zatrzymali samochód na podjeździe, wraz z bratem i Roksaną byliśmy już przed głównymi drzwiami. Chciałam zobaczyć mój pokój. Daniel chyba z resztą też. Powolnym krokiem udałam się na piętro, podziwiając w między czasie przepiękny salon w odcieniach beżu. Na ścianach widniały zdjęcia całej mojej rodziny...no tak nie do końca, bo rodziny ze strony mamy. Ale w sumie ucieszył mnie ten fakt. Weszłam do mojego pokoju. W jednej chwili zaniemówiłam. Pokój wyrażał wszystkie moje najmniejsze zachcianki, od fioletowych odcieni wewnątrz, do tarasu z widokiem na ogród. Byłam szczęśliwa. Zeszłam na dół porozmawiać z dziadkami, w końcu już dawno Ich nie widziałam. Około godziny 19 wszyscy zjedliśmy wspólną kolację, po której dziadkowie pojechali do domu. Udałam się z Roksaną do mojego pokoju. Zaczęłam jej dokładnie opowiadać o tym, co działo się na lotnisku. Byłam na siebie zła, chociaż nie wiem dlaczego. Włączyłam mojego Macbook'a i weszłam na twittera...z moich obserwujących w postaci 60 osób, w jeden dzień zrobiło się 200 osób. Pomyślałam, że to ma jakiś związek z tym co wydarzyło się na lotnisku, tylko jaki? Wyszłam na taras, po jakiś 20 sekundach usłyszałam pisk mojej przyjaciółki...

Z perspektywy Roksany*

Zdziwiłam się widząc że z grupki jeszcze Polskich znajomych Destiny, no i kilku osób z Anglii, na twitterze zrobiło się nagle 200 osób. Osób, o których pierwszy raz w życiu słyszę. Destiny również. Jej mina wyraziła wszystko. Z ciekawości postanowiłam przejrzeć jej followersów. Może znajdę tam kogoś ciekawego? Po chwili przeglądania, natknęłam się na 5 osób, których najmniej spodziewałam się na tej liście. Pisnęłam, co jest do mnie strasznie nie podobne. Destiny jak poparzona wbiegła do pokoju.
D-Co Ci jest? - Popatrzyła się na mnie jak na idiotkę. W sumie jej się nie dziwie.
R-Raczej nie co mi jest, tylko Tobie. Zobacz lepiej kto Cię obserwuje na twitterze. - Obróciłam laptopa w stronę przyjaciółki. Nie kryła zdziwienia. Spojrzała się na mnie z pytającą miną, ale ja również nie wiedziałam o co chodzi.
D-Harry...Louis....Zayn...Liam....Niall. Cała piątka, ale skąd Oni wiedzą o moim istnieniu?
R-Zobacz lepiej, ktoś przesłał Ci jakiś link. - Kliknęłam w link. Przeczytałam nagłówek. Zamurowało mnie.

Z perspektywy Destiny*

Gdy Roksana weszła na tą stronę, zrobiło mi się słabo. Doszło do mnie, że zjebałam sobie życie po całości. Przez jedną kłótnię z jakimś gościem. Wspaniale...
D-"Jak dowiadujemy się z serwisu Twitter, Destiny Lewis wywołała wielkie poruszenie podczas ostatnich kilku godzin. Dziewczyna widziana była dzisiaj na lotnisku Heathrow, podczas kłótni z członkiem zespołu The Wanted. Dwie godziny po zdarzeniu, na wspomnianym wcześniej serwisie społecznościowym, dziewczynę zaczęli obserwować wszyscy członkowie najbardziej popularnego boys-band'u One Direction. Kim jest ta nastolatka?" - W jednym momencie poczułam że słabnę. Nie myślałam w tym momencie o niczym. Roksana pobiegła po moją mamę. Widziałam już tylko ciemność...

Jest rozdział 3 ! :D
Jestem z niego tak dość...średnio zadowolona, bo jest głównie jednym wielkim opisem i przemyśleniem. Końcówka jest jedną wielką zapadnią myślenia głównej bohaterki, więc na pocieszenie dodam rozwalające system zdjęcie, znalezione w sumie chwilkę temu.
Pozdrawiam, Anne < 3

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 2

Z perspektywy Destiny*

Weszłam do mojego domu. To znaczy chyba mojego...wszędzie były jakieś różowe kokardy i balony. O co tu chodzi? Zauważyłam moją zmarłą prababcię. Mówiła : "Wszystko będzie dobrze, nigdy się nie poddawaj, chociażby nikt już w Ciebie nie wierzył". Czy ja jestem w niebie? O co tu do cholery chodzi? Słyszę jakiś głos i moje imię. Ktoś mnie woła,
lecz to wszystko jest jakby za mgłą...
R-Destiny! Wstawaj, za 10 minut lądujemy! - Przebił się do mnie głos mojej przyjaciółki, Roksany. Otworzyłam oczy. Byłam w szoku. To był sen?
D-Boże, nigdy nie miałam tak realistycznego snu.
R-Co Ci się śniło? - Opowiedziałam mojej przyjaciółce wszystko. Przez całą historię miała tak otwarte usta, że chyba szerzej się już nie dało.
R-Chwila. Śnił Ci się Harry Styles? Przecież nigdy nie byłyśmy jakimiś szczególnymi fankami,
więc co Twój mózg odwala?
D-Nie wiem. Może fakt że zamieszkam w Londynie, gdzie jest całe One Direction tak na mnie działa... - Po 30 minutach czekałam już na odbiór mojego bagażu. Przez cały czas Roksana była cicho. Ten fakt trochę mnie irytował, ale co zrobić? Gdy już odebrałam bagaż,
wpadłam na jakiegoś gościa.
D-Przepraszam. - Rzuciłam cicho, i już chciałam iść ale chłopak mnie zatrzymał.
?-Ej, no już nie uciekaj. Dla kogo? - Chłopak wyciągnął długopis i kartkę. A o co temu chodzi?
D-Um, chyba się pomyliłeś. Nie chcę żadnego autografu. - Spojrzałam na niego z miną "wtf?". Chłopak się zdziwił, no ale nie wiem kim jest, więc po kij mi autograf?
?-Nie wierzę, że nie wiesz co to jest "The Wanted" - Odpowiedział z nutką złości w głosie.
D-Ech, no patrz jakoś nie wiem. Ale współczuję głupoty, jeśli myślisz że jesteś jakimś Bogiem.
?-Dobra wiesz co, szkoda mi mojego czasu. - Zamiast odejść, czekał. Co on sobie myśli, że padnę mu na kolana, bo jest w jakimś zespole?
D-To idź, żegnam. - Dobra, ogarnęłam w jakim jest zespole. Miałam ochotę mu dogryźć. Wyciągnęłam mojego białego Iphon'a i weszłam na twittera. Znalezienie gościa zajęło mi minutkę. Napisałam na jego tablicy. "Drogi panie "The Wanted", jeżeli jesteś jawnie urażony, że nie chcę Twojego autografu i zdjęcia, to może łaskawie przestaniesz się na mnie patrzeć, swoim wzrokiem zabójcy?". Spojrzałam się na tego "króla świata", akurat wyciągał telefon. Znowu spojrzał na mnie, teraz był zły. Naprawdę.
?-WIESZ CO, JEŻELI NAPRAWDĘ CHCESZ BYĆ FAJNA, TO SIĘ ODWAL! - Miałam wrażenie, że pół lotniska to słyszało. A Heathrow nie jest małym lotniskiem. Zauważyłam że mała grupka ludzi robi mi zdjęcia. Kurde, to chyba są paparazzi. Zanim się zorientowałam, Roksana pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Byłam jej za to wdzięczna. Zobaczyłam samochód moich dziadków. Moja mama już rozmawiała z babcią. Podbiegłam z Roksaną do samochodu, przywitałam się z dziadkami, wrzuciłam wszystkie walizki do bagażnika, i siedziałam już w samochodzie z przyjaciółką. Mama i dziadkowie się na mnie dziwnie patrzyli, ale nie powiem im przecież, że kłóciłam się z jakimś kolesiem i paparazzi robili mi zdjęcia. Odjechaliśmy z lotniska.
D-Opowiem Ci wszystko w domu. - Szepnęłam w stronę przyjaciółki. Ona tylko pokiwała mi głową na znak zgody. Teraz chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.

Jest drugi rozdział! W sumie, można ująć że pierwszy, bo poprzedni był snem. Przepraszam, jeśli któraś z czytających osób jest fanką The Wanted, ale nie znam dużej ilości zespołów a chciałam lekko namieszać. Nawiązując do tego snu. Tamten rozdział nie był bez sensu, później się okaże, co wszystkie przeżycia, i sny zaczną wnosić do historii. I żeby nie było tak strasznie, wstawiam epicką animację z Harry'm ;)
Drugą epicką rzeczą, jest fakt że dodaję rozdział o 11. Ale ta pogoda robi swoje, wszyscy wkoło się przeziębiają...ale szczegół z tym.
Pozdrawiaamm, Anne < 3

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 1

Z perspektywy Destiny*

Jestem w Londynie już od 4 godzin. Zaczyna się ściemniać, a ja siedzę z Roksaną w parku. Czuję się jak kiedyś. Znów jestem tą beztroską dziewczyną, która jest wiecznie uśmiechnięta. Nie myślę o ojcu, ani o niczym, co jest związane z Polską. Teraz jedynym wspomnieniem jest moja najlepsza przyjaciółka, która mnie nigdy nie zostawi. Z obłędu śmiechu wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu.
Dzwoni mama.
M-Destiny, mam takie małe pytanie...
D-Mianowicie?
M-Mianowicie, gdzie Ty jesteś?
D-W parku. - Odpowiedziałam mamie, po czym zaczęłam się znowu śmiać.
M-Dobrze. Za 2 godziny najpóźniej w domu.
D-Okej mamo, pa. - Odpowiedziałam po czym się rozłączyłam.

Z perspektywy Roksany*

Wprost kocham fakt, że odzyskałam przyjaciółkę. Destiny wróciła. Jest znowu szczęśliwa. Brakowało mi tego od dawna. W oddali zauważyłam dwie, znajome twarze. No, przynajmniej znajome dla mnie. Przypomniałam sobie, że mamy jeszcze dwie godziny, po czym wracamy do domu. Bez zastanowienia pociągnęłam przyjaciółkę za rękę. Ale na nasze nieszczęście, zaliczyła jedną wielką glebę. Wspaniale, a miałam taki fajny plan.

Z perspektywy Harre'go*

Postanowiliśmy z Zayn'em się wyluzować. Ściemniało się, więc raczej żadne fanki ani paparazzi za nami nie pójdą. Chodziliśmy po parku wspominając stare dobre czasy, aż nagle zauważyłem dwie dziewczyny. Jedna z nich zaliczyła dość niefortunny wypadek. Udałem się w ich kierunku, i wyciągnąłem rękę, w stronę dziewczyny leżącej na chodniku.
H-Cześć. Wszystko okej? - Dziewczyna spojrzała się na mnie, a ja pomogłem jej wstać. Muszę przyznać że wyglądała dość...uroczo.

Z perspektywy Destiny*

Chodzę jak człowiek po parku z przyjaciółką, a ta tak nagle pociągnęła mnie za rękę. Nie zbyt wiedziałam o co chodzi. Po chwili zobaczyłam jakiegoś chłopaka z burzą loków.
H-Cześć. Wszystko okej?
Spojrzałam na niego, nie wiedząc o co chodzi. Nie chciałam wyjść na jakąś idiotkę, więc podałam mu rękę, i wstałam z ziemi.
D-Chyba wszystko jest okej. Jestem Destiny. - Posłałam chłopakowi najserdeczniejszy uśmiech, na jaki mnie stać.
H-Harry. Masz śliczne oczy. - Powiedział dokładnie to, o czym ja myślałam. Tylko że z tą różnicą, że myślałam o Jego oczach. Po chwili uświadomiłam sobie, że rozmawiam z Harry'm Styles'em. Ale jakoś specjalnie się tym nie przejęłam. Widziałam w nim zwykłego, miłego chłopaka. Patrzyliśmy tak na siebie jakieś 20 sekund, po czym się ogarnęłam, i wyciągnęłam rękę w stronę mulata, który przyglądał nam się z zaciekawieniem.
D-Hej, my się jeszcze nie znamy, jestem...
Z-Destiny, wiem. Słuchałem. Jestem Zayn.- Po tych słowach myślałam że chłopak za bardzo mnie nie polubił, ale po chwili uśmiechnął się. Nie no spoko, 4 osoby które znają się od 5 minut, stoją sobie z bananami na twarzy w parku.
D-Wiecie, miło się rozmawia i w ogóle, ale musimy już iść. A, właśnie. To jest Roksana. - Zupełnie zapomniałam o mojej przyjaciółce, ale po jej minie odniosłam wrażenie, że nie miała mi tego za złe.
H&Z-Hej!- Roksana tylko posłała im promienny uśmiech. Wymieniłam się z loczkiem numerami, i obiecałam mu że wkrótce się zobaczymy. Po około 20 minutach wróciłam z przyjaciółką do domu. To co tam zastałam, zupełnie mnie zaskoczyło.

Pierwszy rozdział!
Mam nadzieję, że wam się podoba, i nie zniechęcam do czytania. Zaczynam wprowadzać już chłopaków do tego wszystkiego, ale nie od razu wszystko będzie kolorowe.
Pozdrawiaamm, Anne ! < 3

sobota, 19 stycznia 2013

Prolog + Bohaterowie

Prolog *

Siedzę w samolocie, oglądam obłoki i myślę, czy to co mnie spotkało, zdarzyło się, abym nie przejmowała się przeciwnościami losu i spełniła swoje największe marzenia które w tej chwili są na wyciągnięcie dłoni, czy też od tej chwili moje życie będzie passą nieszczęść?
Jestem w drodze do Londynu, mojego marzenia. Dwa dni temu, gdy dowiedziałam się że z mamą i bratem zamieszkam w tym pięknym mieście, pierwszym pytaniem było, czy spełnię swoje odwieczne marzenia, czy też zamknę się w sobie na myśl że tracę połowę mojej rodziny?
Czy teraz zostanie mi tylko Brytyjska część mojej rodziny?
O Polskiej rodzinie nie zapomnę nigdy, nawet po tym co się wydarzyło. Mam nadzieję, że oni o mnie też nie zapomną. Nie mogę się doczekać, aby wysiąść z tego samolotu i spędzić całe wakacje z moją najlepszą przyjaciółką. Chociaż wiem że za dwa miesiące ta sielanka się skończy.
Roksana wróci do domu, a ja zostanę tu nie znając nikogo. Jednak mam nadzieję, że te dwa miesiące wykorzystamy na 100%. Teraz czekam. Czekam na to, co przyniesie czas.


Bohaterowie *


Destiny Lewis - 16 Lat

Wiecznie uśmiechnięta, naturalna dziewczyna. Jej rodzice rozwiedli się, przed jej przeprowadzką do Londynu, w którym zamieszkała ze swoim młodszym bratem Danielem, i mamą Pauline.
Ulubione: Destiny uwielbia zwierzęta, a w szczególności koty. W wieku 8 lat zaczęła chodzić na zajęcia konne, lecz w wieku 15 lat przestała ze względu na kontuzję. Później nie wróciła już do jazdy konnej.


Roksana Kowalska - 16 Lat

Osoba która nigdy się nie poddaje. Według Destiny, jest najlepszą przyjaciółką jaką można mieć. Uwielbia chodzić w za dużych bluzach. Jest mądrą dziewczyną, umie Francuski i Hiszpański.
Podobnie jak Destiny, po Angielsku mówi perfekcyjnie. Wraz z nią, uwielbia zespół One Direction. Nie są fankami, które śledzą wszystkie wiadomości z życia chłopaków, tylko lubią od czasu do czasu posłuchać ich piosenek.
Ulubione: Roksana tańczy odkąd miała 5 lat. W wieku 13 lat zaczęła chodzić ze swoją najlepszą przyjaciółką na zajęcia konne, lecz w wieku 15 lat skończyła, gdy Destiny miała wypadek.






Harry Styles - 19 Lat


Harry jest flirciarzem. Wciąż czeka na tę jedyną dziewczynę, która zwali go z nóg gdy tylko ją zobaczy.
Ulubione: Harry uwielbia koty i Conversy. Jego największym hobby jest śpiew. Przed występem w X-Factor, śpiewał w grupie "White Eskimo"







Zayn Malik - 20 Lat

Obecnie jest w związku z Perrie Edwards.
W zespole jest typowym bad-boy'em.
Ulubione: Zayn uwielbia tatuaże.
Jego ukrytym talentem jest rysowanie.


Perrie Edwards - 20 Lat

Należy do zespołu Little Mix.
Jest roześmianą i uśmiechniętą dziewczyną.
Łatwo nawiązuje znajomości.





Louis Tomlinson - 22 Lata

Obecnie jest w związku z Eleanor Calder.
Ma bardzo duże poczucie humoru.
Jego najlepszym przyjacielem jest Harry.
Ulubione: Louis kocha marchewki.
Uwielbia grać w piłkę.

Eleanor Calder - 21 Lat

Dość wywyższająca się dziewczyna.
Twierdzi, że nie jest z Louisem dla sławy
i pieniędzy, ale fani mają inne zdanie.

Liam Payne - 20 Lat

Zawsze miły i uśmiechnięty. Jego ksywka to "Daddy Direction", ponieważ jest najbardziej
odpowiedzialny z chłopaków.
W związku z Danielle Peazer.
Ulubione:
Spędzanie czasu z Danielle, i chłopakami.




Danielle Peazer -24 Lata


Wiecznie miła i uśmiechnięta dziewczyna. Wszyscy z otoczenia uważają, że wraz z Liam'em są dla siebie stworzeni. Harry uważa, że kiedyś się pobiorą.



Niall Horan - 20 Lat

Jest farbowanym blondynem.
Uważa że bycie singlem nie jest złe,
bo znaczy to, że jesteś na tyle silny żeby czekać na odpowiednią osobę.
Ulubione: Niall kocha jeść.
Gra też na gitarze.








Hej! Podobno początki zawsze są najtrudniejsze, ale jakoś tak zaczęłam takim małym prologiem i przedstawieniem postaci. Mam nadzieję, że wam się spodoba, i zachęcam do czytania.           Pozdrawiaaammm, Anne < 3